bioetyczne aspekty ostatnich zmian w Polityce odmowy krwi przez Świadków Jehowy

proszę pana,

podsumowując, nadal nie akceptuję, że główne uzasadnienie odmowy krwi JW
opiera się na Piśmie Świętym, nadal uważam, że wynika to z
formy anty-contagionizmu – idei umieszczania szczepionek, ciał obcych
lub krwi innej osoby.w żyłach jest źle. Wiara ta nie wynika
z Pisma Świętego, ale jest poparta Pismem Świętym. W istocie podstawą jest teza, że krew innej osoby jest obcą materią, zawiera grzechy tej osoby, a zatem jest nieczystą, bezbożną i zasadniczo zanieczyszczającą praktykę na poziomie duchowym. Nadal
uważam, że jest to podstawa tej sprawy. Zbawienie dusz jest o wiele ważniejsze dla zakonników niż zbawienie ciał. A skażenie krwi
jest wyraźnie rozumiane jako forma „skażenia duszy”.
Po drugie, jak już wcześniej wspomniałem, Praktyka służy również drugorzędnej
społecznej funkcji oddzielania ŚJ od innych ludzi, a
zwłaszcza innych grup religijnych, które nie odmawiają krwi.

w odniesieniu do odpowiedzi Muramoto na moje poprzednie pytania, nie sądzę
, Aby wyjaśnił zbyt wiele. Chociaż natura wiedzy w
każdej piersi jest inna, przekonania, zgodność z wierzeniami i
zmienność wiary są w każdym z nich takie same. Muramoto twierdzi teraz, że główną różnicą między religią JW a nauką/medycyną jest
natura autorytetu, który jest szanowany jako arbiter prawdy w każdym.
ten raczej słaby argument nie rozróżnia trzech, dokładnie
ponieważ „dogmat” jest respektowany we wszystkich.

Jeśli Muramoto miał rację, to powinniśmy być w stanie dostrzec małe
przestrzeganie dogmatu w nauce i medycynie, a mało lub wcale w
religii. Niestety, nie jest to obserwowane. Religia Zawiera o wiele więcej
rozumu, niż większość naukowców czy medyków jest przygotowana do tego, aby to zobaczyć, podczas gdy medycyna i nauka zawierają o wiele więcej założeń i wnioskowania, niż zdają sobie z tego sprawę.
zacznijmy od religii.

ponieważ nikt nie może stwierdzić z całą pewnością, że Bóg istnieje, religie nie opierają się na Bogu jako autorytecie, jak twierdzi Muramoto, ale ich ostateczną podstawą autorytetu są pisma święte. Dotyczy to wszystkich głównych
religii. Co więcej, nie mają one tylko pisma świętego, ale także wiele późniejszych dodatków, obejmujących nauki późniejszych proroków, świętych i wysoko zrealizowanych członków Kościoła, a także długie komentarze i interpretacje wyznawców. Tak więc we wszystkich religiach istnieje obszerna literatura kanoniczna, która, tworząc korpus, zawiera prawdę o religii i jest zawsze konsultowana jako autorytet we wszystkich punktach doktryny. Może Muramoto potrafi wskazać jedną religię, w której tak nie jest
? Czy to, co mówi o religiach, wynika ze znacznie Bliskiego
studiowania ich?

nie jest prawdą w żadnej religii, że ten korpus jest traktowany całkowicie
z czystym oddaniem; w rzeczywistości może być pobierany fragmentarycznie przez wielbicieli i
medytowany, tylko rzadko powinienem powiedzieć, nad przyjęciem go w ślepej wierze,
i zwykle jest trawiony i wchłaniany po pewnej ocenie przez
wiernych. Kiedy porównuje się ją do doświadczenia życiowego i okazuje się przydatną,
staje się cząstką wiary wiernego naśladowcy. Tak więc
nie jest tak naprawdę formą dogmatu, jak twierdzi Muramoto. Jest to bardziej idea, która jest wchłaniana, a następnie oceniana, zanim zostanie włączona w tkankę indywidualnej wiary. W sumie uważam, że sprawiedliwe jest
stwierdzenie, że pewna Ocena i przyswajanie wierzeń zachodzi obok czystego
wiary dewocyjnej. To samo dotyczy nauki…

w nauce istnieje tylko niewielka mniejszość ludzi, którzy mają wszystkie
wyrafinowany aparat do dokonywania rzeczywistych obserwacji i pomiarów,
i szeroki wachlarz „wiernych naśladowców”, którzy nie czytają oryginalnych prac badawczych, ale
którzy uzyskują swoje poglądy niemal całkowicie z „literatury kanonicznej” nauki – komentarzy i interpretacji dokonywanych przez mniejszych uczonych w piśmie.
jest dokładnie jak religia. Mówiąc wprost, wielu „naukowców” nie dokonuje
pierwotnych, a nawet wtórnych obserwacji własnych; podążają za
„starszymi”, „świętymi” i „prorokami”, którzy tworzą literaturę pierwotną.
podążają za dogmatami.

nie mam pod ręką spektroskopu masowego ani teleskopu Hubble ’ a, aby dokonać
obserwacji i pomiarów, których potrzebowałbym, aby sformułować
naukową prawdę dla siebie. Zamiast tego jestem całkowicie zależny od innych, aby
zrobili to dla mnie i polegam na ich osądzie. Ufam ich osądowi.
dlatego nauka jest tak samo oparta na wierze jak religia. Jaka jest
różnica między tym a religią? Bardzo mało, jest odpowiedzią.
chociaż, oczywiście, „obserwacje” w religii nie są dokonywane przy użyciu złożonych instrumentów i nie są one „obiektywne” w tym samym sensie, co te w nauce, powrócę do tego punktu poniżej.

Jeśli zwrócimy się do medycyny, sytuacja jest bardzo podobna, ponieważ wiele
wiedzy medycznej uczy się jako otrzymanej wiedzy, której nikt nie jest zapraszany
do dyskusji, negocjacji lub dyskusji, krytyki lub udziału-może przez
profesorów, ale na pewno nie przez plebs. Lekarze są notorycznie niezdolni do debatowania nad drobniejszymi punktami jakiegokolwiek uzasadnienia swoich technik i pomysłów; są głównie uczeni, jak umiejętnie wykorzystać swoją wiedzę i najlepiej jak potrafią, ale przeważnie bez żadnych wątpliwości. W nauce,
jest prawdopodobnie więcej dyskusji i negocjacji metod uzyskiwania wiedzy, a ideałem jest zawsze to, że idee i wiedza są uzyskiwane indukcyjnie poprzez badania prowadzone neutralnie, to jest
obiektywne i wolne od uprzedzeń lub ingerencji. Tak więc wiedza naukowa
jest na ogół lepsza niż w pozostałych dwóch kolbach. Wspomnę jedynie mimochodem, że władza korporacji finansowych i firm farmaceutycznych może służyć do pewnego stopnia zepsuciu neutralności badań zarówno w nauce, jak i medycynie. I nawet w nauce istnieje znaczny
szacunek dla autorytetu starszych:

„…eksperci tacy jak ja popełniają dwa grzechy, które opóźniają postęp
nauki i szkodzą młodym. Po pierwsze, dodanie naszego prestiżu do naszych opinii daje tym drugim o wiele większą siłę perswazji, niż na to zasługują na podstawie samych podstaw naukowych. Czy to przez szacunek, strach, czy szacunek, inni mają tendencję do nie rzucania im wyzwania, a postęp w kierunku prawdy jest upośledzony w obecności eksperta…recenzenci stają w obliczu nieuniknionej pokusy zaakceptowania lub odrzucenia nowych dowodów i pomysłów, nie na podstawie ich naukowych osiągnięć, ale na podstawie tego, w jakim stopniu zgadzają się lub nie zgadzają się ze stanowiskami opinii publicznej zajmowanymi przez ekspertów w tych sprawach. Czasami
to odrzucenie „niepopularnych” pomysłów jest jawne (a czasami towarzyszy
komentarzom, które dewaluują badaczy, jak również ich
pomysły, ale ten ostatni grzech nie jest bynajmniej wyjątkowy dla ekspertów). W innych
czasach uprzedzenia ekspertów wobec nowych idei są nieświadome. Rezultatem jest to samo: nowe pomysły i nowi badacze są udaremniane przez ekspertów,a postęp w kierunku prawdy jest spowolniony.”

jednak ślub między medycyną a nauką jest tak samo oparty
na wierze i przestrzeganiu dogmatu otrzymanych poglądów, jak wcześniejsze małżeństwo z teologią przed 1650 rokiem.

rozpad poprzedniego małżeństwa był prawdopodobnie spowodowany
ogólnym rozpadem w odniesieniu do średniowiecznego światopoglądu w tym samym czasie
i przybyciem postaci takich jak Galileusz, który zrodził nie tylko sporadyczne, odosobnione wyzwania dla Kościoła, ale zainspirował nieodwracalny
stampede herezji i zaprzeczenia ciągłej władzy Kościoła i
władzy, zwłaszcza na protestanckich ziemiach północnoeuropejskich. Ogólna rewolucja w poglądach, która doprowadziła do upadku niekwestionowanej potęgi Kościoła, spowodowała również, że nauka zwalczyła epistemologię z pedantycznych zawiłości dedukcyjnej logiki teologicznej i umieściła ją na „twardym podłożu” świata zewnętrznego.

jednakże, ustanawiając wydarzenia fizyczne jako jedyny sposób osiągnięcia prawdy, nieuchronnie oznaczało to, że filozofia pozostanie odtąd w podporządkowanej relacji z nauką – którą w dużej mierze ma. Tak więc, podstawowym dogmatem nauki jest materializm-materializm, który wyklucza każdą „mglistą rzecz”, której nie można wykazać powszechnie.
poza chemikaliami, siłami i obiektami o różnej namacalności, nauka uznaje istnienie niczego innego w całym wszechświecie. Jeśli czegoś nie da się materialnie wykazać, to zgodnie z nauką, to
nie istnieje i nie może istnieć. Dlatego nie ma Boga, duszy i życia
siły, a zatem nie ma meridianów i nie ma „energii potencji”. W rzeczywistości
jest to ideał. Naukowcy wierzą w znaczną liczbę Nie
udowodnionych bytów, które wypełniają koncepcyjne luki ich idealnie
materialnego paradygmatu.głównym celem tego materializmu wydaje się być świadome wykluczenie religii i wszelkich „subiektywnych doświadczeń” z podniosłej działalności tworzenia prawdy oraz utrzymanie „prawdy” jako tego, co za wspólnym porozumieniem wszyscy możemy zobaczyć, usłyszeć i dotknąć – konsensusu prawdy opartego na ogólnej średniej. To rażąco zaprzecza jakiejkolwiek rzeczywistości wszystkim
subiektywnym zjawiskom, a także każdemu „jednorazowemu” wydarzeniu. Jeśli UFO ląduje w moim ogrodzie i komunikuję się z obcym, który z niego wypełznie, to
wydarzenie nie wydarzyło się według nauki tylko dlatego, że nikt inny go nie widział;
jest zapisywane jako subiektywne wydarzenie dziwacznej wyobraźni, częściowo dlatego, że tylko ja je widziałem, a częściowo dlatego, że nie można go powtórzyć dla wszystkich. Dlatego jest to wydarzenie zabronione.

podobny przykład podaje artysta i poeta William Blake, który spotykał się i rozmawiał z aniołami przez całe życie, początkowo z wizyt
w Opactwie Westminsterskim w Londynie jako małe dziecko. Naukowcy przedstawiają go jako
szalonego właśnie dlatego, że do tego nie może dojść. Takie wydarzenie jest niedozwolone
, ponieważ jest wydarzeniem subiektywnym. Jest to zabronione wyłącznie przez zasady
nauki – w ten sposób nauka stała się niezdolna do objęcia wszystkich
doświadczeń życiowych. Subiektywne i jednorazowe wydarzenia zdarzają się regularnie,
i w ten sposób prawdziwość nauki stała się ofiarą własnej pedantyzmu, podobnie jak Kościół przed nią.

podobnie jak w przypadku religii, wiele rzeczy w medycynie jest „ustaloną prawdą”
wyłącznie dlatego, że tak-a-tak mówi się tak, a ponieważ nikt
nie kwestionuje tego żałosnego i nieprecyzyjnego stanu rzeczy, więc nigdy
nie zmienia się zbytnio. Chociaż Medycyna chętnie jest postrzegana jako przytulanie do
nauki, jednak niewiele w medycynie jest udowodnione na tym samym poziomie
pewności co w nauce. Wiele pozostaje do założenia i wnioskowania. Jest to
heterogeniczny hotchpotch idei i technik, wiele zapożyczonych z
nauki i dlatego zakłada się, że niosą ten sam zasób naukowej
obiektywizmu. Dopiero niedawno rozpoczęła się prawdziwa próba oparcia teorii i praktyki medycznej na solidnych, obiektywnych dowodach-tak ogromny projekt ledwo się rozpoczął. I choć już
się zaczęło, ma wielu krytyków w samej medycynie. Czy to nie jest
całkowicie dziwne? Nie bardzo:

„…nauka o today…is prowadzony przez niewolników, niewolników instytucji
i niewolników „rozumu”…”

w przeciwieństwie do nauki, medycynie brakuje jednorodnej, opartej na
filozofii, ponieważ wszystko, co działa, jest utrzymywane, a wszystko, co nie, jest
porzucone. O „to, co działa” warto zapytać głębiej. Zajmuje się
wyłącznie działaniem zwanym „usuwaniem objawów” i jest skłonny
nazywać to „podbojem choroby”, mimo że „choroby” są fikcyjnymi podmiotami, które są tylko częściowo współdzielone z inną kategorią-
„pacjentami”. Choroby są konstruktami redukcjonistycznego alopatycznego umysłu,
ograniczonymi w przestrzeni i czasie przez tych, którzy w nie wierzą i je definiują, więc
ich „wyleczenie” jest również ograniczone wyłącznie do metod, które spowodują ich
zanik. Wszystko, co może sprawić, że takie byty „znikną”, nazywa się
leczeniem. Oczywiście, można to „uszanować” tylko jako formę kuglarstwa, a nie prawdziwego leczenia pacjentów, co możemy bardziej nazwać leczeniem, i które jest podejmowane tylko w terapiach holistycznych.

fakt, że „choroby” są po prostu ścigane po ciele z jednej fizjologicznej areny do drugiej, nigdy nie wydaje się ludziom zdarzać, a
ponieważ medycyna jest pozbawiona jakichkolwiek zasad innych niż „to, co działa”,
koncentruje się na częściach, a nie całości, a jej praktykujący nigdy nie patrzą
wystarczająco uważnie na pacjentów, zarówno holistycznie w przestrzeni, jak i wzdłużnie
w czasie, dlatego nigdy nie widzą złych skutków swoich działań. Oni
nigdy nie widzą iluzji swojego tak zwanego „lekarstwa” na to, czym jest.

ignorowane, choć ważne wyzwanie filozoficzne, które holizm i witalizm stanowią dla współczesnej medycyny, jest tak samo aktualne dzisiaj, jak w 1800 roku –
być może nawet bardziej aktualne, ponieważ Gmach alopatii rozpada się –
czego uciekają pacjenci. I ci kompletni głupcy, którzy mówią: „potrzebujemy więcej czasu”. Cóż, masz 150 lat przytulania się do nauki
i jeśli nadal nie możesz leczyć pacjentów, to ile jeszcze potrzebujesz?
i tych mądrych pacjentów, którzy stawiają zakłady gdzie indziej, można rozumieć
właśnie tak-bardzo mądrych graczy. Tak zwana medycyna naukowa jest sprzecznością w kategoriach-nie istnieje poza
terapiami holistycznymi, które stanowią jedyną prawdziwie naukową medycynę w
istnieniu.

dlatego powtarzam moje poprzednie twierdzenie – różnice między
religią a nauką są o wiele bardziej wyobrażone niż rzeczywiste. Natura
wiedzy w każdej kolbie jest inna, ale przekonania, zgodność Z
wierzeniami i zmienność wierzeń są w każdym z nich takie same. I wszyscy oni również ulegają dogmatowi – szacunek dla autorytetu nie może być używany jako
rozróżniacz między nimi, a Muramoto wciąż nie rozwiązał tej
zagadki. Powiedziałbym, że sposób generowania wiedzy
częściowo je odróżnia, a funkcja, jaką w każdym z nich pełni wiedza.
jednak nawet tutaj są problemy. Funkcją wiedzy w
nauce jest poznawanie rzeczy i wykorzystywanie tej wiedzy do wymyślania i zmieniania
rzeczy. Wykorzystanie wiedzy w medycynie ma na celu manipulowanie i łagodzenie
objawów. Funkcją wiedzy w religii jest poprawa
szczęścia i poczucia sensu ludzi jako jednostek, jako istot duchowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *